Zachowania autodestrukcyjne bezpośrednie – samookaleczenia i skłonności samobójcze. Cykl.1/Odc.5
Tytuł:
Tagi:
Witamy ponownie w cyklu podcastów „Nie jesteś sam – pierwsza pomoc psychologiczna teraz dla całego miasta”. Witam Was – doktor Ewa Dochowa Rogalska oraz doktor Agnieszka Siedler. Kontynuujemy temat, który rozpoczęliśmy ostatnio, czyli zachowania autodestruktywne, dziś porozmawiamy sobie już o tej formie, która dotyczy zachowań autodestruktywny bezpośrednich. Czyli takich zachowaniach, w których bezpośrednio robię sobie krzywdę. Będziemy mówić o leczeniu i o próbach suicydalnych oraz o wczesnej interwencji ze strony placówki szkolnej.
Na początku wyjaśnimy sobie w ogóle pojęcie autodestruktywności bezpośredniej. Trochę już powiedziałyśmy o tym, że tutaj widać, co się dzieje z dzieckiem, bądź też dziecko próbuje usilnie ukryć to, co się dzieje. A zatem te blizny, które się gdzieś tam pojawiają, które są wynikiem zachowań autodestruktywnych, które wymagają interwencji w zasadzie każdorazowo, a one będą często, dziecko będzie podejmowało próby ukrywania tych aspektów. Ja chciałabym na samym początku, szczególnie właśnie nauczycielom, zwrócić uwagę na bardzo ważną z mojego punktu widzenia rzecz. Otóż sama diagnoza samookaleczeń, która brzmi zgodnie z klasyfikacją diagnostyczną Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego w wersji piątej, czyli diagnoza, której podstawą jest myślenie o tym, że są to czyny autodestruktywne pozbawione intencji samobójczej, doprowadziła do takiego myślenia, że bardzo często ja się spotykam z takim przeświadczeniem: „Skoro dziecko ma takie zachowania jak samookaleczenia, to znaczy, że nie popełni ono samobójstwa.”
No właśnie przez tę nomenklaturę, czyli przez to, że rzeczywiście to nazewnictwo wygląda tak, a nie inaczej, czyli czyny pozbawione intencji samobójczych, natomiast zwracam uwagę bardzo, i chciałabym, żeby państwo wzięli to sobie naprawdę do serca, to że nazwa pod tytułem czyny właśnie parasamobójcze, bądź czyny pozbawione intencji samobójczej, nie oznacza, że nie ma myśli samobójczych. Okej, i też nie oznacza, że te myśli samobójcze się nie pojawią w późniejszym okresie.
To nie jest taka droga, kiedy „przecieram sobie ścieżkę, badam swoje granice, zwiększam swoją tolerancję na ból, na krzywdę, którą mogę sobie zadać”, i w efekcie na którymś etapie mogę podjąć jakąś próbę samobójczą.
Co więcej, badania pokazują, że w zasadzie ponad 70 proc. uczniów, którzy podjęli próbę samobójczą, mieli wcześniej, no właśnie, wcześniej takie za sobą tego rodzaju czyny, czyli właśnie samookaleczenia. Okazuje się, że w zasadzie bardzo duży odsetek dzieci, które się samookaleczają, ma jednocześnie myśli samobójcze. Co więcej, blisko 30 proc. z nich podejmuje potem próbę samobójczą. I to są naprawdę zatrważające procenty. A zatem, nie myślimy tak, że jeśli dziecko się samookalecza, to znaczy, że nie popełni czynu autodestruktywnego bezpośredniego w postaci targnięcia się na swoje życie. To jest nieprawda, więc zagrożenie tutaj jest bardzo duże. Czyli każdorazowo, kiedy obserwujemy, że dziecko robi sobie krzywdę, samookalecza się, powinniśmy sprawę potraktować naprawdę bardzo poważnie
Nawet w takiej sytuacji, kiedy mamy wrażenie, że dziecko robi tak z tego powodu, że obserwuje to zachowanie u rówieśników. Myślę, że nie jesteśmy w stanie zagwarantować ani sobie, ani komukolwiek innemu, że to jest główna przyczyna, że naśladuje, chce być tacy jak oni. Musimy przyjmować, że powodem może być jednak stan psychiczny tego dziecka i jego przeżycia.
W szkole pokutuje rzeczywiście takie myślenie, że istnieje tendencja do zarażania się samookaleczeniami, właśnie tego rodzaju strategii, jeśli widzą, że może być to czyn potencjalnie atrakcyjny dla kogoś innego, bądź też chcą spróbować, jak to jest. I zdarza się, że niektóre zaczynają być uzależnione od tego sposobu funkcjonowania emocjonalnego, albo regulacji emocji. Natomiast to nie zmienia postaci rzeczy, że jeśli dziecko zaczyna stosować tego rodzaju strategię, to jest to bardzo ważny komunikat odnośnie jego zdrowia psychicznego. To znaczy, że wtedy powinniśmy rzeczywiście wziąć pod uwagę to, że to dziecko przeżywa jakieś bardzo istotne emocje, że to dziecko jest po prostu w kryzysie i wymaga ono natychmiastowej, tak naprawdę, pomocy.
Zawsze jedna interwencja więcej jest dużo lepsza niż żadna interwencja.
Brak interwencji w tak poważnej sytuacji może doprowadzić do tego, że dziecko targnie się na swoje życie. My od wielu lat, kiedy mówimy o kryzysie w obszarze zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży, mówimy o kryzysie w psychiatrii, mówimy o kryzysie także wśród psychologów klinicznych dzieci i młodzieży, których jest po prostu za mało, żeby adekwatnie, odpowiednio i szybko reagować. Mówimy o braku dostępu do specjalistów, a zatem na tym pierwszym planie zwykle są, no właśnie, nauczyciele. Kiedy mamy do czynienia z taką sytuacją, że placówka ma psychologa szkolnego, a ten złoty standard już w zasadzie dotyczy wielu placówek i bardzo dobrze, no to tutaj także psychologowie szkolni powinni reagować adekwatnie do tejże sytuacji. Czyli jeśli widzimy, że dziecko boryka się z podobnymi problemami, to jest to naprawdę bardzo duży alarm.
No i teraz, kiedy mówimy o tym, że ten alarm jest jeszcze poważniejszy, no właśnie, wtedy, kiedy mówimy o myślach samobójczych. Ja bardzo często spotykam się z takimi sytuacjami, albo z takimi obawami ze strony środowiska, również klinicystów, którzy boją się pytać o myśli samobójcze u dzieci i młodzieży. Dlaczego się boją? Bardzo często boją się, ponieważ trochę boją się tego, co mogą usłyszeć i co mogą z tym zrobić. I to jest bardzo ważny element. Suicydolodzy jasno mówią, że jeśli mamy do czynienia z młodym człowiekiem, który ma myśli samobójcze albo podejmuje ryzyko próby samobójczej, to nie stało się to na podstawie tejże jednej rozmowy. To bardzo często rozmyślał o tym już miesiącami. Zdarza się, że w przypadku dorosłych, nawet latami. A zatem my nie jesteśmy w stanie wywołać tym pytaniem próby samobójczej. Wręcz to właśnie to pytanie może uratować życie.
Pozostaje kwestia tego, co z tym zrobić, albo jak rozpoznać, że rzeczywiście problem tutaj już wskazuje na przykład do hospitalizacji. W dużym uproszczeniu możemy mówić, że jeśli, powiedzmy, dziecko ma aktywne myśli samobójcze, czyli młody człowiek ma aktywne myśli samobójcze, bądź też dorosły, bo to również dorosłych dotyczy, to znaczy, że one towarzyszą mu często, towarzyszą mu z dużą intensywnością. I mamy spełniony drugi warunek, czyli jest ten zamiar, to znaczy, że na pytanie „Czy zastanawiałeś się już, jak możesz to zrobić?”, usłyszymy odpowiedź: „Tak, wiem, że to zrobię w taki, a nie inny sposób.” Jeśli mam spełniony trzeci warunek, czyli mam już zgromadzone to, czym mogę to zrobić, czyli, powiedzmy, zaplanowałem, że mogę wziąć leki, które mogłyby doprowadzić do utraty przytomności, i wiemy, że to dziecko, ten młody człowiek, bądź człowiek dorosły ma zgromadzone już te leki, ma do nich dostęp, to znaczy, że to ryzyko jest tutaj już na tym czerwonym polu. To znaczy, że powinniśmy reagować i jest to wskazanie bardzo często do hospitalizacji w celu ratowania życia. I to nie jest tak, że jestem twoim wrogiem, bo reaguję, tylko właśnie dlatego, że mi na tobie zależy. Właśnie dlatego, że martwię się o ciebie i że właśnie dlatego, że ci kibicuję i chciałbym, żeby było ci jak najlepiej, to właśnie dlatego będę reagować.
My często powtarzamy, że jeśli młody człowiek czy dorosły człowiek ma myśli samobójcze i mówi, że chce umrzeć, to nie jest prawda, że on chce umrzeć. On już nie chce tak żyć. To jest zasadnicza różnica. Zawsze mamy możliwość uratowania tego życia.
Mówimy o takich komunikatach bardzo wprost, kiedy na pytanie o coś uczeń odpowiada twierdząco. Ale często nie zadajemy takich pytań, nie mamy okazji ich zadać. Jednak są różne zachowania uczniów, które możemy zaobserwować, jak na przykład myślę o takich skrajnych zmianach nastroju albo komentarzach „Mnie to już nie dotyczy” albo „Ja tego już na pewno nie dożyję, mnie już nie będzie”, rozdawaniu swoich rzeczy, oddawaniu, odrzucaniu jakichś wcześniejszych zainteresowań, jeszcze większym ograniczeniu interakcji z rówieśnikami, albo mówieniu, że „Nie chcę nawiązywać przyjaźni, żeby innym nie było smutno, jak odejdę, kiedy mnie nie będzie”.
Zaskakujące, jak często dzieci komunikują swoje problemy nauczycielom. Mi się bardzo często zdarza, zdarzali tacy pacjenci, pamiętam jedną pacjentkę, która mówiła, że rysowała dokładnie to, co chce zrobić. Rysowała szubienicę, rysowała to, że robi sobie krzywdę, i przesuwała zeszyt tak, żeby nauczyciel to zobaczył, a on przechodził obok i w zasadzie nawet nie było z jego strony reakcji.
No właśnie. I teraz pytanie: dlaczego? Dlaczego dziecko, które woła o pomoc, które ją komunikuje, nie otrzymuje tej pomocy? A nauczyciel, psycholog, pedagog nie reagują? I tutaj już od tego dorosłego wymagamy odrobienia tej lekcji. Tutaj tę lekcję powinien odrobić dorosły, żeby poznać strategię, jak mogę reagować. Bo tu reakcja wymagana jest od razu. To znaczy, że to dziecko krzyczy, woła o pomoc również takimi objawami, o których mówiłaś, ale jeśli już widzimy, że dziecko się samookalecza, no to jest to sygnał, że powinniśmy zareagować, że jest tutaj jakiś kryzys w obszarze zdrowia psychicznego. Czyli mamy pewne konkretne wskazówki dla nauczycieli, a zatem rozpoznawaj sygnały ostrzegawcze, właśnie te wypowiedzi o tym, że wszystko jest bez sensu, o tej beznadziejności, tą izolację społeczną, rozdawanie właśnie rzeczy. Ale też, jeśli widzisz blizny, które się pojawiają nagle, jeśli widzisz, że dziecko zakrywa rękawami bardzo mocno swoje całe ręce, że nagle zaczyna nosić workowate rzeczy, żeby tutaj przykryć pewne sygnały, które widać na ciele, nie udawaj, że tego nie widzisz. To są bardzo, bardzo ważne sygnały.
Myślę, że też unikanie niektórych aktywności, w których trzeba na przykład się przebrać, unikanie udziału w lekcjach wychowania fizycznego, unikanie chodzenia na basen. Ale też weźmy pod uwagę, że samookaleczenia to nie muszą być tylko cięcia. To nie zawsze jest to cięcie się, które kojarzymy bardzo stereotypowo, ale to mogą być zadrapania, to może być intensywne drapanie się, poparzenia. To mogą być ślady na szyi od podduszenia, to mogą być ślady na udach. Więc tak, zdarzają się nawet takie zachowania, jak pogryzienie, w sytuacji właśnie, kiedy nie ma dostępu do ostrza i tak dalej. Teraz to, co jest istotne w kontekście również oddziaływania terapeutycznego, to powiedzenie dziecku: „Nie rób tego, bo ja tak każę, albo bo ja uważam to za słuszne”, tak naprawdę odebraniem mu jedynego regulatora efektu, który on w danym momencie ma. A zatem nie możemy tego zrobić bez zbudowania jakiejkolwiek takiej bazy do tego, jak dziecko może w inny sposób radzić sobie z emocjami. Tutaj jest potrzebna i niezbędna pomoc profesjonalisty, który nauczy dziecko odpowiedniego sposobu regulacji emocji, odpowiedniego sposobu radzenia sobie z sytuacją kryzysową, którą to dziecko przeżywa, radzenia sobie z tym napięciem psychicznym, które przez dziecko przerywane jest epizodem samookaleczenia. Bo my wiemy jako klinicyści, że to jest kwestia tego, że wydzielają się wtedy endogenne opioidy, które dają swego rodzaju ukojenie, które jest kojarzone z czymś, co jest bezpieczne i dobre. Natomiast tak naprawdę jest to wyrządzanie sobie krzywdy. A zatem dziecko potrzebuje zbudowania tych umiejętności fasadowych wcześniej, zanim każe mu się, albo poprosi się go o to, żeby nie robił sobie krzywdy.
Znowu dajemy coś dziecku w zamian, odbieramy w sumie dla niego jedyny sposób, w który on potrafi sobie radzić z tymi emocjami bo to nie jest tak, że ono samo wpadnie na to co mogę zrobić alternatywnego.
Dziecko jeśli nie ma zbudowanych sposobów radzenia sobie z emocjami, a ma tylko taki, który de facto jest wyrządzenie sobie krzywdy, ale jest to jedyna strategia, która działa dzięki temu bólowi fizycznemu. Bez strategii radzenia sobie z bólem psychicznym nie możemy zabrać temu dziecku tego czym ono się leczy i to jest bardzo ważne i tutaj skierowanie do odpowiedniego specjalisty jest bardzo istotne.
Bardzo dziękujemy za wysłuchanie podcastu.
Podcast zrealizowano w ramach projektu „Nie jesteś sam”, finansowanego z budżetu obywatelskiego miasta stołecznego Warszawy na rok 2024. Nagranie wykonano w studiu Fablab Pobite Gary. Realizacja: Centrum Wspierania Rodzin Rodzinna Warszawa.
Zobacz także
Nic mi się nie chce. Cykl.3/Odc.5
Jak rozpoznać stan depresyjny u swojego dziecka. Cykl.2/Odc.6
Jak zachowanie rodziców wpływa na zachowanie dziecka. Cykl.2/Odc.2
Liczba wyświetleń: 4010808